1 marca 2020 r., w Dębicy upamiętniono dwóch kapelanów katyńskich ks. ppłk. Andrzeja Niwę oraz ks. mjr. Stanisława Matznera. W kościele pw. św. Jadwigi odbyła się Msza św. koncelebrowana, której przewodniczył ks. płk SG Zbigniew Kępa, notariusz biskupiej kurii polowej. Uczestników uroczystości powitał proboszcz ks. prał. Ryszard Piasecki a następnie przypomniał, że tego dnia przypada Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Podkreślił, że szczególnym wydarzeniem uroczystości będzie odsłonięcie i poświęcenie tablicy dedykowanej dwom kapelanom wojskowym związanym z Dębicą i okolicami, a mianowicie ks. ppłk. Andrzejowi Niwie oraz ks. mjr. Stanisławowi Matznerowi.
W kazaniu ks. Zbigniew Kępa przybliżył sylwetki tych dwóch kapelanów katyńskich. Powiedział m.in. Dziś upamiętniamy dwóch kapłanów związanych z dębicką ziemią. To kapelani Wojska Polskiego, którzy zostali zamordowani w Katyniu. Znamy ich imiona i nazwiska, które, dzięki zgodzie Księdza Proboszcza, inicjatywie Stowarzyszenia Pamięć Kapelanów Katyńskich, a także kilku ludzi dobrej woli z tych okolic, zostały utrwalone na tablicy odlanej z brązu – ku wiecznej pamięci. To ks. ppłk Andrzej Niwa oraz ks. mjr Stanisław Matzner. Obydwaj związani byli z Dębicą choć w różny sposób.
To miasto było miejscem urodzenia dla ks. Stanisława Matznera.
Był on synem urzędnika kolejowego Klemensa i Emilii. Uczył się w gimnazjum z Jaśle. Wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu i przyjął święcenia kapłańskie w 1913 r. z rąk biskupa błogosławionego Józefa Sebastiana Pelczara. Został wikariuszem w parafii w Gorlicach. Zaś w drugim roku pierwszej wojny światowej otrzymał wezwanie do służby wojskowej w armii austrowęgierskiej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 r. został kapelanem Wojska Polskiego.
W Dębicy uczył się ks. Andrzej Niwa
Dla ks. Andrzeja Niwy Dębica była miejscem nauki w Gimnazjum, które wtedy nosiło imię Franciszka Józefa I. Urodził się zaś w Chechłach koło Ropczyc, jako jeden z ośmiorga dzieci rolników Jana i Antoniny. Świadectwo dojrzałości otrzymał w 1919 r. już w wolnej Polsce. Wstąpił do Seminarium Duchownego w Tarnowie i został kapłanem w 1923 r. Mszę Świętą prymicyjną odprawił w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Ropczycach, parafialnej świątyni jego rodzinnej wsi Chechły. W diecezji tarnowskiej pracował jako wikariusz w parafiach: w Nowym Sączu, w Łącku, w Krużlowej, w Ujściu Solnym. W 1930 r. został mianowany proboszcze w nieodległej Woli Podgórskiej. Postanowił jednak zostać wojskowym kapelanem. Jego marzenie spełniło się w 1931 roku.
Ks. Stanisław Matzner i ks. Andrzej Niwa w różnym czasie przyjęci na kapelanów do Wojska Polskiego. Pełnili posługę w różnych miejscach.
Ks. Matzner był przez jakiś czas kapelanem Garnizonu Olkusz. Pełniąc posługę w szpitalu wśród chorych na tyfus zapadł na tą chorobę. Po wyzdrowieniu był kapelanem Będzińskiego Okręgu Wojskowego. Zajmował się w tym czasie m.in. zbiórką pieniędzy i materiałów na rzecz żołnierzy walczących na froncie, organizował świetlice i sklepy żołnierskie. Miał bardzo dobrą opinię. Jego dowódca napisał o nim: Jest nadzwyczaj energiczny, pracowity i zapobiegliwy, moralności wzorowej. Został przeniesiony do Lwowa a następnie objął stanowisko kapelana Wojskowego Więzienia Karnego w Stanisławowie. Przebywało tam nawet do trzech tysięcy więźniów. Prowadził rekolekcje i pogadanki. Uczył religii i śpiewu. Prowadził bibliotekę. Niektórych więźniów przygotowywał do pierwszej spowiedzi i Komunii Świętej. Potem był Brześć, Lwów, Warszawa i znowu Lwów. We Lwowie zastał go wybuch II wojny światowej.
Ks. Andrzej Niwa na początku kapelańskiej służby pełnił posługę w Korpusie Ochrony Pogranicza na granicy w miejscowości Sienkiewicz. Potem była Prużana a następnie Ostrów Wielkopolski. W 1939 r. objął stanowisko proboszcza parafii wojskowej w Tarnowie. I tu zastała go wojna. Księża kapelani po wybuchu wojny poszli z żołnierzami na front. Towarzyszyli im w nierównych wojennych zmaganiach z wojskami niemieckimi a potem w tragicznej sytuacji po 17 września 1939 r., kiedy armia rosyjska zajęła wschodnie rubieże Rzeczpospolitej.
Ks. Matzner pełnił posługę w czasie obrony Lwowa przed Rosjanami. Po kapitulacji ukrywał się jakiś czas, ale wparł w ręce NKWD. Wiosną 1940 r. został zamordowany. Do dzisiaj nie wiemy czy mordu dokonano w Charkowie, Kijowie czy też w Chersoniu. Miejsce jego pochówku do dziś nie jest znane. Ks. Niwa dostał się do sowieckiej niewoli po 17 września 1939 r. Osadzono go w obozie jenieckim w Złoczowie a potem w Starobielsku. Na wiosnę 1940 r. został zamordowany w Charkowie. Jego ciało wrzucono do dołu śmierci w Piatichatkach pod Charkowem. Dziś jest to Polski Cmentarz Wojenny w Charkowie.”
Kaznodzieja nawiązał także do przypadającego w tym dniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Powiedział:
„Jak Bóg będziecie znali dobro i zło…”, sami będziecie określać co dobre a co złe. Ta pokusa wydała przerażające owoce w okresie powojennym. Metody stosowane w Rosji wobec polskich jeńców wojennych zostały zastosowane i rozciągnięte na podziemie niepodległościowe po II wojnie światowej. Represje dosięgły m.in. wielu żołnierzy Armii Krajowej, którzy zeszli do podziemia, aby walczyć o wolną i suwerenną Polską. Jednym z nich był Łukasz Ciepliński, ps. „Pług”. Podczas wojny był inspektorem rzeszowskim Armii Krajowej. Terenem jego działania był m.in. teren Dębicy. Od 1945 r. kierował Okręgiem Krajowskim Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.
Zdradzony w 1948 r. został poddany brutalnemu i okrutnemu śledztwu prowadzonemu pod bezpośrednim nadzorem NKWD. Kiedy stanął przed stalinowskim sądem powiedział: Staję przed zarzutem zdrady narodu polskiego, a przecież już w młodości życie moje Polsce ofiarowałem i dla niej chciałem pracować. Dla mnie sprawa polska była największą świętością. Został skazany na 5-krotną karę śmierci. Przed wykonaniem wyroku śmiercią Łukasz Ciepliński powiedział współwięźniowi, że będzie trzymał w ustach medalik i po tym będzie można odnaleźć jego zwłoki. Wyrok śmierci został wykonany 1 marca 1951, Łukasz Ciepliński został zabity strzałem w tył głowy w piwnicy pomieszczeń gospodarczych więzienia UB na Mokotowie w Warszawie.
Ks. Kępa zachęcał wiernych, aby naśladowali postaci niezłomnych kapelanów katyńskich oraz „żołnierzy wyklętych”. „Nie ulegajmy pokusie «będziecie jak Bóg, będziecie znali dobro i zło». Nie bądźmy tymi, którzy tworzą przykazania na własny użytek. Tymi, którzy sami określają co jest dobre a co złe. Miejmy zaufanie do Bożych przykazań. Nie mówmy: co prawda przykazanie Boże zobowiązuje mnie do innej postawy, ale ja będę kierował się tym, co dal mnie dobre. W Wielkim Poście słuchajmy pilnie tego, co mówi do nas Bóg. Słuchajmy jego przykazań.”
Po Mszy św. tablicę upamiętniającą ks. A. Niwę i ks. S. Matznera odsłoniła Maria Dubrawska, siostrzenica ks. Niwy, zaś poświęcenia dokonał ks. płk SG Zbigniew Kępa.
Po Mszy św. uczestnicy Mszy św. przeszli prowadzeni przez orkiestrę dętą na cmentarz wojskowy. Odbył się tam apel poległych i salwa honorowa. Następnie złożono wiązanki kwiatów i znicze.
Inicjatorami upamiętnienia ks. A. Niwy i ks. S. Matznera było Stowarzyszenie Pamięć Kapelanów Katyńskich. Osobiście zaangażowany w powstanie tablicy był pochodzący z Dębicy Marian Szpunar z Rzeszowa. Upamiętnienie w kościele św. Jadwigi mogło odbyć się dzięki zgodzie i przychylności proboszcza ks. Ryszarda Pisaseckiego.